Tak, dobrze przeczytaliście – kończę dzisiaj 25 lat. 25 lat, brzmi poważnie. Mogłabym w tym momencie napisać tu różne rzeczy: że jestem przerażona, że nie widzi mi się ta dorosłość, że 25 lat to dużo. Jeszcze jakiś czas temu, myśląc o tych urodzinach, właśnie to roiło mi się w głowie. Ale dzisiaj wcale nie mam ochoty tego pisać. Bo jedyne, co dziś czuję, to ekscytacja. Bo fajne jest mieć 25
Continue reading…
Czysty pech, złośliwość losu i rzeczy martwych, siła wyższa z wyjątkowo kąśliwym poczuciem humoru, czy niefortunne zbiegi okoliczności – jakkolwiek by tego nie nazwać, w życiu każdego z nas zdarzają się takie sytuacje, kiedy masz wrażenie, że ewidentnie coś się na ciebie uwzięło, koncertowo niwecząc ci wszystkie plany i starania. Mnie to spotkało w zeszły piątek – źle spałam, humor miałam podły, zdążyłam pokłócić się z każdym, kto tylko był
Jestem chyba ostatnią osobą, która powinna pisać o związkach. Mam do całej sprawy tak niesłychanie pragmatyczny stosunek, że raczej mało kto chciałby czytać to, co mam do powiedzenia na temat miłości. No wiecie – wychodzę z założenia, że wszelkie romantyczne uniesienia mają raczej więcej wspólnego z biochemią naszych organizmów, niż z przejawami uczuciowości wyższej. Hormony, ewolucja, instynkt – te sprawy. I tak, dobrze się domyślacie – to czyni mnie jednostką raczej trudną
Jeden z moich ulubionych podręczników do psychologii uparcie twierdzi, że człowiek to istota społeczna. Że do w miarę sprawnego funkcjonowania są mu potrzebni inni ludzie, a w wyjątkowo skrajnych przypadkach ta zmasowana obecność innych reprezentantów homo sapiens co poniektórych nawet wybitnie uszczęśliwia. Well, to nie ja. Znaczy no wiecie – czasem mnie nosi, usilnie potrzebuję pouprawiać knajping i w jakimś miłym towarzystwie zeżreć z dwie michy dobrego włoskiego makaronu, czasem
Fajnie, że tu jesteś :) Ale zanim przejdziesz dalej, musisz wiedzieć, że ten blog korzysta z tzw. ciasteczek
Facebook
Loading...