Cześć i czołem! Przychodzę do Was dzisiaj z prezentownikiem. Pokusiłam się o napisanie go z dwóch powodów. Po pierwsze od jakiegoś czasu robię sobie w głowie listę rzeczy, które chciałabym Wam polecić i myślę sobie, że to fajny sposób i moment, żeby to zrobić. A po drugie nadal pamiętam tę falę entuzjazmu, która wylała się na mnie z Waszych wiadomości po tym, jak opublikowałam na blogu prezentownik dwa lata temu.
Continue reading…
Przez wiele lat uparcie twierdziłam, że książka to musi być wydrukowana na papierze. Czytniki? Ekrany? Przecież to tylko zimnym światłem po oczach razi. Papier to papier – pachnie, swoje waży w ręce i jest przyjemnie chropowaty pod palcami. Do książek zawsze miałam lekko nabożny stosunek – nie ma się co dziwić, bo to moja preferowana forma spędzania wolnego czasu, od dzieciaka. Książka to też mój ulubiony sposób dowiadywania się o
Mam taki jeden drobny zwyczaj, który uskuteczniam raz na jakiś czas. Całkiem pożyteczny. Jestem z gatunku tych ludzi, którym lepiej się funkcjonuje w uporządkowanym otoczeniu. Bałagan mnie rozprasza, nie pozwala mi się skupić, dlatego regularnie odgruzowuje kolejne fragmenty swojej przestrzeni, bo dzięki temu mam nad nią kontrolę, a posiadane przeze mnie rzeczy nie przytłaczają mnie psychicznie i fizycznie. I takie podejście mam nie tylko do swojej przestrzeni fizycznej, ale też
Właściwie nie miałam w planach robić prezentownika. Zrobiłam jeden, w wersji mini, na Instagramie, gdzie polecałam Wam dwie fajne książki, które uważam, że każda babka powinna kiedyś w swoim życiu przeczytać i tyle – więcej w temacie prezentów nie miałam zamiaru się wypowiadać, bo jestem ostatnio niesłychanie monotematyczna i kręcą mnie głównie druty. Ale im bardziej próbowałam się utwierdzić w przekonaniu, że nic poza wełną nie mogłabym Wam polecić, tym
Fajnie, że tu jesteś :) Ale zanim przejdziesz dalej, musisz wiedzieć, że ten blog korzysta z tzw. ciasteczek
Facebook
Loading...