Spódnice w górę!

POP-KULTURALNI ULUBIEŃCY OSTATNICH MIESIĘCY VOL.2

Ostatnio było o serialach, filmach i stand-up’ach, teraz czas na książki, planszówki i ulubieńców internetowych. Lecimy!

CZĘŚĆ PIERWSZA: POP-KULTURALNI ULUBIEŃCY OSTATNICH MIESIĘCY VOL.1


KSIĄŻKI


W zeszłym roku zaczęłam częściej sięgać po biografie.

Wcześniej nie robiłam tego, bo byłam przekonana, że biografie, tak samo jak książki o tematyce bardziej naukowej, czy poradnikowej, mają tę samą (w moich oczach fundamentalną) wadę – brak fabuły. A mnie w stronę książek jej pozbawionych zupełnie nie ciągnie, ponieważ nie potrafię przy nich odpoczywać. Jednak myliłam się, bo jak się okazało, dobrze napisana biografia może nie być pozbawiona fabularnego sznytu i może być równie wciągająca, co powieść.

A że ja lubię babskie historie (szok, c’nie?), to zazwyczaj podchodząc w księgarni do półki z biografiami szukam wśród nich tych o kobietach, które mi imponują. I tak właśnie trafiłam na napisaną przez Michaela Schulmana biografię Meryl Streep.

Opowiedzieć w miarę zgrabnie o czyimś życiu jest dość trudno. Dygresje, wątki poboczne, mnogość faktów – jeśli nie umie się tym wszystkim sprawnie lawirować, można dość skutecznie skołować czytelnika.

I za to właśnie lubię książkę Schulmana – metodycznie prowadzi w niej narrację z punktu A do punktu B, nie wprowadzając przy tym chronologicznych zawirowań i opowiadając o życiorysie Meryl na tyle przejrzyście, na ile się da, nie odzierając go tym samym z wrażenia czytego geniuszu aktorki  i jej nietuzinkowości. Poza tym ta książka ma jeszcze jedną zaletę, a jest nią możliwość przeniesienia się za kulisy nowojorskich teatrów i oscarowych produkcji – jeśli ma się bzika na punkcie kina i kultury, warto ją przeczytać.


PLANSZÓWKI


Bardzo lubię planszówki, o czym mieliście już okazję się przekonać zarówno tu, na blogu, jak i oglądając moje InstaStories. Tak spędzam czas z moim facetem, z przyjaciółmi, tak spędzam weekendy i prawie każde święta. I jak tak teraz o tym minionym roku sobie myślę, to wieczory spędzone nad planszówkami to jedne z najbardziej zabawnych i przyjemnych momentów, jakie pamiętam.

Dzisiaj chciałam Wam polecić moich trzech planszówkowych ulubieńców.

Po pierwsze klasyk, który z pewnością kojarzycie – Taboo. Jeśli nie, w skrócie wyjaśnię, że podczas gry w Taboo w określonym czasie jedna z osób zgaduje, a druga opisuje hasła z kart, nie używając przy tym słów, które również na tej karcie są wypisane. I musicie wiedzieć, że podczas wszystkich planszówkowych wieczorów największa frajda pojawia się właśnie w trakcie gry w Taboo, za co tak ją właśnie lubię.

Gra idealna na wieczory spędzane w towarzystwie swoich sparowanych znajomych – i to zresztą też jest przepis na zdobywanie punktowych rekordów w tej grze: najlepiej gra się z osobą, którą bardzo dobrze się zna i która jest w stanie odgadnąć hasło po jednym słowie. Jeżeli dobrze dobierzecie sobie partnera, to wygraną macie w kieszeni.

Kolejna z gier, którą chcę Wam polecić, to Rummikub.

Jeżeli potraficie grać w karcianego Remika, to z Rummikubem nie powinniście mieć najmniejszych problemów, bo mechanizm i zasady obu tych gier są do siebie bardzo podobne. W skrócie: macie 52 płytki, na których, w czterech kolorach, znajdują się liczby od 1 do 13, z nich losujecie sobie 14 i potem układacie w sekwensy. Kto pierwszy pozbędzie się wszystkich swoich płytek, ten wygrywa.

Lubię tę grę, bo nie dość, że jest prosta, to można w nią zagrać już we dwójkę. Poza tym można w niej dowolnie kombinować (to odróżnia ją od Remika) – wszystkie wyłożone przez graczy na stół sekwensy można dowolnie modyfikować, przekładać i dokładać tak długo, jak tylko wszystkie te zmiany mają sens.

Ostatnią już grą w tym zestawieniu jest Ego.

W Ego chodzi o to, jak dobrze znacie swoich współgraczy i jak bardzo jesteście tej znajomości pewni. Pytania są dość podchwytliwe, niejednokrotnie wybitnie osobiste, a czasem dotyczą różnych kwestii społeczno-zapalnych. W trakcie rozgrywki różne rzeczy mogą wypłynąć i niejedna kłótnia może się rozpocząć.

Gra się tak: jedna z osób losuje kartę z pytaniem (ważne: pytanie musi gracza dotyczyć), czyta je i odpowiedzi na głos, po czym decyduje za pomocą żetonu z wariantem odpowiedzi, która jest najwłaściwsza i nie pokazując go reszcie graczy, kładzie na stole. Potem odpowiedzi udzielają pozostali, dodatkowo obstawiając jednym lub dwoma żetonami punktowymi, na ile są tej odpowiedzi pewni. Ci, którzy odpowiedzieli tak, jak osoba czytająca pytanie, zdobywają punkty.

Wady tej gry? Właściwie tylko jedna – najlepiej gra się w większej grupie.


INTERNET


Powinnam teraz uwzględnić tu jeszcze swoich internetowych ulubieńców ostatniego roku – tak to sobie w końcu kiedyś wymyśliłam.

Ale nie mam Wam czego polecić.

Nie, nie dlatego, że Internet ssie. Nie o to chodzi. Nie polecę Wam dzisiaj żadnych blogerów, tekstów, czy kanałów, bo zauważyłam, że bycie offline zapewnia mi optymalny poziom higieny psychicznej. W praktyce znaczy to po prostu tyle, że zamiast marnować czas na podglądanie cudzych żyć za pośrednictwem social mediów, wolę się skupić się na fajnym przeżywaniu własnego w realu (ale o tym zapewne porozmawiamy sobie jeszcze przy innej okazji). Swoją internetową aktywność ograniczam jedynie do uprawiania własnych społecznościowych poletek i oglądania Instagramowych profili różnych zwierzaków. Ze znaczącą przewagą kangurów. 

W związku z czym polecić Wam dzisiaj chciałam jedynie FB i Instagram Australii, bo warto, bo ładne rzeczy pokazują, bo oni doskonale wiedzą, jak za pośrednictwem “socjali” zarażać ludzi miłością do swojego kraju. Bardzo lubię też podglądać Instagram Sanktuarium Kangurów, więc nie mogłabym go tu nie polecić.

Na koniec jeszcze wróćmy na moment do tego, co pojawiło się na blogu.

W zeszłym roku napisałam kilka bardzo ważnych tekstów. O kobiecości, o macierzyństwie, o feminizmie, o podwójnych standardach, o tym, co robi z nami funkcjonowanie w sieci. Do ich napisania sprowokowała mnie codzienność, dlatego chciałam kilka z nich jeszcze raz Wam tu przypomnieć:

SOCIAL ZRUJNOWAŁ MI REAL 

Babska HIPOKRYZJA 

Chłopy są jakieś inne

Kobieta, NIE CZŁOWIEK 


Uff, sporo tego wyszło, wiem. Wiem również, że nawet moja mama nie dała rady przebrnąć przez część pierwszą, więc wirtualne uściski dla każdego, kto zdołał ❤

Jak zawsze zachęcam was do dzielenia się w komentarzach waszymi ulubieńcami – zwłaszcza chętnie przeczytam o tym, w jakie planszówki lubicie grać.

Do napisania!

SPÓDNICOWY NEWSLETTER

Zapisz się, żeby nie przegapić niczego, co pojawia się na Spódnicach!

     
Loading...