Żegnaj spokojna egzystencjo…
W moim życiu dwa razy na rok przypada niezbyt przyjemny okres, któremu przewrotnie nadano bardzo przyjemną nazwę – sesja.Może nie powinnam marudzić, w porównaniu do tortur, jakie moja Alma Mater serwowała mi w latach poprzednich, w tym semestrze, biorąc pod uwagę znikomą liczbę przedmiotów, istniało ryzyko, że egzaminów nawet nie zauważę. Jednak odwrotnie proporcjonalnie do ilości moich egzaminów rośnie we mnie ogromny leń, żywiący się przemożną niechęcią. Imam się przeróżnych
Continue reading…