Spódnice w górę!

I co tu z sobą zrobić tą jesienną wieczorową porą? Część pierwsza.

Jesień ma to do siebie, że dnia ubywa nam w tempie zastraszającym, zwłaszcza w związku z koszmarnym wynalazkiem, jakim jest zmiana czasu. I jakby tego było mało, robi się coraz chłodniej, co jeszcze bardziej zniechęca większość z nas do wyściubiania nosa poza własne cztery ściany. I co by tu w takim razie z sobą zrobić, żeby do pierwszych podmuchów wiosny nie zgnuśnieć zupełnie, nie przyrosnąć na stałe tyłkiem do kanapy, tudzież nie pogrążyć się w zupełnym jesiennym marazmie? Już śpieszę z pomocą, ponieważ łamiąc sobie mózg nad tym kompletnie, zebrałam dla was kilka propozycji na zagospodarowanie sobie czasu, pośród jesiennej, słotnej, niesprzyjającej aury.

Po pierwsze, dobrze bawić można się


W POJEDYNKĘ


Nie wiem jak wy, ale ja z samą sobą nie nudzę się nigdy. Co więcej, chwila samotności niezbędna mi jest do zachowania higieny psychicznej, a kiedy przez dłuższy czas jestem pozbawiona możliwości pobycia sam na sam ze sobą, to zaczynam pluć jadem na odległość i bulwersować się niesłychanie. Jednak wiem, że pewnie wśród was znajdą się i takie osoby, którym oswojenie się z czasem spędzanym w pojedynkę nie przychodzi aż z taką łatwością, jak mnie. Więc aby nie wgapiać się pustym wzrokiem w ekran telewizora, czy komputera, warto sobie takie chwile zaplanować i spożytkować je w sposób jak najbardziej dla nas przyjemny.

liście 2

Można na przykład wybrać się do kina. Na film. Samemu. Zachodzę w głowę, dlaczego ludzie tak rzadko to robią. Idealny sposób na spędzenie wolnego popołudnia, a przynajmniej obejrzysz to, na co faktycznie miałeś ochotę się wybrać i nikt po zakończonym seansie nie będzie ci zrzędził nad głową, że nie podobało mu się wcale, co zresztą notorycznie ma miejsce, ilekroć z Lubym żądni filmowych wrażeń przekroczymy próg kina. Abstrahując już zupełnie od faktu, że on chodzi do kina, a ja zdecydowanie bardziej zainteresowana jestem tym, co wyświetlane jest na ekranie, to każdorazowo powtarza się ten sam schemat – jeśli ja wybiorę film (no bo przecież gra w nim Justin!), to Luby kręci nosem, jeśli natomiast wyboru dokonuje on, to po wyjściu z kina, ba! przez kolejnych kilka dni, marudzę niemiłosiernie odgrażając się, że pozbawię go dożywotnio prawa do wybierania rozrywek, w których wspólnie uczestniczymy. Chodzenie samemu do kina ma więc spory sens :)

Wiecie, co jeszcze robię, gdy jestem sama w domu? Odpalam Sing Star’a i wydzieram się z David’em Bowie przy Under Pressure. I w głębokim poważaniu mam wtedy fakt, że dźwięki, które z siebie wydobywam więcej wspólnego mają z wyciem wściekłego kojota, niż ze śpiewaniem.

Dobrym sposobem na umilenie sobie jesiennej szarugi jest puszczenie sobie koncertu zespołu, który lubicie – w moim przypadku bezapelacyjnie Queen’u – gwarantuję, że humor poprawi się wam dzięki temu natychmiastowo.

Mam taką nieznośną przypadłość, że gdy zbyt długo siedzę w jednym miejscu, to zaczyna mnie nosić. Jeśli przynajmniej raz w miesiącu nie spakuję walizki i choć przez kilka dni nie pobędę gdzieś z dala od własnego miejsca zamieszkania, to tłucze mnie niemiłosiernie. Tak też mogłabym godzinami planować kolejne cele swoich zamiejscowych wojaży, co zresztą uskuteczniam dość często, marząc o Berlinie, Amsterdamie, czy Sopocie zimową porą. I oto kolejny dobry sposób na spożytkowanie nieznośnie dłużących się jesiennych wieczorów - idealny czas na zaplanowanie przyszłorocznych weekendów, kilkudniowych wypadów, czy wakacji.

books

W jesienne wieczory oczywistą oczywistością jest zatopienie nosa w książce. Kanapa, koc, ciepła herbata i wciągające czytadło – czegóż więcej molom książkowym potrzeba do szczęścia. Nadrabiajcie zaległości, wracajcie do co bardziej umiłowanych pozycji, odkrywajcie nowych autorów – nie tylko książkowych, ale też internetowych, bo wśród blogów wszelkiej maści są takie perełki, gdzie przekopanie się przez archiwum strony będzie dla was niekłamaną przyjemnością.

Jesień to doskonały czas, aby ogarnąć pobojowisko, które w przeciągu ostatnich kilku miesięcy zagnieździło się w szafie. Pochować letnie fatałaszki, na miejsce których wskoczą ciepłe swetry, ukochane płaszcze i szaliki. Dodatkowo takie sezonowe przekopanie się przez własne ubrania doskonale unaocznia nam, co tak właściwie w odmętach szafy się kryje, dając pretekst do pozbycia się sztuk nienoszonych, bądź uzupełnienia garderoby o kilka nowych elementów.

Nigdy nie oglądałeś Mad Men? Suits? House od Cards? No widzisz, już masz co robić przez najbliższe miesiące. Ja postanowiłam zmierzyć się z Grą o Tron najpierw w wersji książkowej, następnie serialowej. Coś mi mówi, że skończę wiosną, a i owszem, ale z pewnością nie przyszłego roku ;)

IMG_1906

Z braku laku można mamcurzyć futrzaste, albo najzwyczajniej w świecie się wreszcie wyspać. Grunt to, kierując się wrodzonym egoizmem w najczystszej postaci, robić to, na co mamy ochotę i co sprawia nam przyjemność, zamiast co rusz utyskiwać na aurę sprzyjającą gwałtownemu rozwojowi wściekłej chandry.

Na dziś to już koniec mojej radosnej twórczości, w zanadrzu mam dla was jeszcze szereg pomysłów na spędzenie miło czasu w nieco liczniejszym gronie, jednak dzisiaj już wam tego oszczędzę, ponieważ wpis ten byłby męcząco przydługi. Tak też już niebawem na Spódnicach pojawi się część druga z kolejną porcją umilających jesienne wieczory propozycji.

Do napisania!

Leave A Comment

Your email address will not be published.