Spódnice w górę!

Jak dbać o skórę zimą? Część pierwsza: pielęgnacja twarzy

Wczoraj na Spódnicach była mowa o tym, jakich ubraniowych niezbędników potrzebujemy, aby nie marznąć, ilekroć wychodzimy na zewnątrz, dziś natomiast na blogu zajmiemy się tematem pielęgnacji skóry twarzy (jutro część kolejna z pielęgnacją ciała) w okresie zimowym – i od razu uprzedzam: zaopatrzcie się w kubek ciepłej herbaty i usiądźcie sobie wygodnie, bo z pewnością wyjdzie mi z tego niekrótki elaborat.

Zimą naszej skórze doskwiera nie tyle sam mróz, co kompilacja drażniących czynników w postaci ujemnych temperatur na zewnątrz i suchego gorącego powietrza panoszącego się w naszych domach – co skutkuje zazwyczaj tragicznym przesuszeniem skóry. Dlatego też w okresie zimowym warto swoją codzienną pielęgnację wzbogacić o takie mazidła, które pozwolą nam się z tym problemem uporać.


TWARZ


SONY DSC

Podstawą pielęgnacji cery bezapelacyjnie jest jej dobre oczyszczanie (z makijażu, sebum i zanieczyszczeń, które zgromadziły się na niej w ciągu całego dnia). I o ile nie jesteście posiadaczkami skóry suchej, albo takiej, która z powodu przesuszenia jest w tragicznym stanie, to niekoniecznie musicie w okresie jesienno zimowym rezygnować z produktu do mycia twarzy, którego zazwyczaj używacie. Jeśli natomiast borykacie się z suchością albo podrażnieniem, to wybierając myjący specyfik szukajcie takiego, który w składzie nie będzie miał SLS (Sodium Lauryl Sulfate) i raczej radziłabym kierować swą uwagę ku aptecznym markom i ich seriom dedykowanym wrażliwcom.

Kolejnym ważnym krokiem w pielęgnacji jest peelingowanie skóry, czyli inaczej mówiąc – usuwanie zalegającego na skórze martwego naskórka, co jest o tyle ważne, że bez pozbycia się go z cery wszystko to, co na nią nakładamy, nie będzie mogło się wchłonąć. Rodzajów peelingów mamy kilka: te tradycyjne, czyli mechaniczne, gdzie naskórka pozbywamy się za pomocą ścierających drobin (ważne, żeby miały one w miarę okrągły kształt, wówczas nie będą skóry uszkadzać), a oprócz tego na rynku dostępne są też te enzymatyczne i kwasowe (zazwyczaj w formie toników), które mają podobny mechanizm działania – zawarte w nich substancje martwy naskórek zalegający na naszej skórze rozpuszczają, dzięki czemu nie powodują mechanicznych uszkodzeń. Pamiętajcie jednak, żeby skóry bardzo podrażnionej i przesuszonej peelingami nie atakować (no chyba że enzymatycznymi), bo tylko cały problem zaognicie. Uważajcie też na kwasy, jeśli doszło przerwania ciągłości naskórka i macie na skórze jakąś ranę – zaaplikowanie wówczas na skórę kwasu będzie niesłychanie bolesne.

Jeśli o mnie chodzi, to najchętniej używam Szafirowego Peelingu Yoskine z DAX COSMETICS – owszem, stosuje również toniki z kwasami, ale mam wrażenie, że w przypadku mojej skóry są one niewystarczające, tak też mniej więcej raz w tygodniu atakuję swoją twarz ty ustrojstwem, na które radzę raczej uważać, bo peeling ten jest bardzo ostry.

Co zaś tyczy się kremów, to warto zaopatrzyć się w taki o silnych właściwościach nawilżających  – zimą to podstawa, która pozwoli odpowiednio o skórę twarzy zadbać. Jakiś czas temu wspominałam wam w jednym z postów o kremie HYDRAPHASE Intense Riche z LRP (więcej o nim tutaj), który z uwagi na swoje dobre właściwości nawilżające i dość lekką konsystencje nadaje się do stosowania pod makijaż, zapewniając przy tym cerze równocześnie ochronę przed panującym na zewnątrz chłodem. Ja osobiście zimy nie wyobrażam sobie bez typowo ochronnych i natłuszczających kremów – używam ich zawsze, kiedy to wychodzę gdzieś nie mając na sobie makijażu (zazwyczaj kremy te nie lubią się z wszelkiej maści podkładami, które to najzwyczajniej w świecie nałożone na takowe mazidło z twarzy spływają). Kremy ochronne docenić powinny również wszystkie te osoby, które szczególnie lubują się w sportach zimowych – niejednokrotnie będąc na stoku wasza cera narażona będzie na siarczysty mróz, wiatr i śnieg, a twarz zazwyczaj pozostaje w takiej sytuacji jedyną odkrytą częścią ciała.

SONY DSC

Polecam waszej uwadze również cudowne apteczne mazidło, którym to jest krem Cicalfate od Avène. Ilekroć wasza skóra będzie podrażniona – czy to w wyniku zabiegów kosmetycznych, kuracji dermatologicznych, czy właśnie przez niekorzystne warunki atmosferyczne – krem ten wprost idealnie ją ukoi i zregeneruje. W okresie jesienno – zimowym Cicalfate sprawdza się też idealnie jako krem na noc – odżywia i nawilża cerę, a co ważne dla osób ze skórą mieszaną i tłustą – jest równocześnie niekomedogenny.

SONY DSC

Zimą w pielęgnacji skóry twarzy idealnie sprawdzą się również wszelkiej maści oleje i olejki – stosowane na noc zamiast kremów o wiele lepiej odżywią, nawilżą i zregenerują naskórek. I o ile posiadaczki cer suchych i normalnych mogą w tych specyfikach przebierać do woli, to radziłabym na nie uważać osobom obdarzonym cerami mieszanymi i tłustymi – jeśli wasza skóra ma skłonność do blokowania się porów, to oleje mogą dać się wam bardzo we znaki – uważajcie zwłaszcza na kokosowy i sezamowy, bo to właśnie one wśród stosowanych w kosmetyce olejów są najbardziej komedogenne.

SONY DSC

Na sam koniec warto wspomnieć o nawilżających maskach, które z pewnością sprawdzą się idealnie nie tylko jako uzupełnienie codziennej pielęgnacji, ale również jako specyfik natychmiastowo poprawiający stan cer bardzo przesuszonych i z tego tytułu również podrażnionych. Ja w tej materii mam dwóch ulubieńców: pierwszym z nich jest maska z kwasem hialuronowym z Dermo pHarmy, która jest doskonałym remedium na podrażnienie, napięcie, szorstkość i odwodnienie skóry. Natychmiastowo nawilża, a efekt ten na skórze utrzymuje się przez dłuższy czas. Kolejnym moim ulubieńcem w kwestii nawilżających masek jest THIRSTYMUD z GLAMGLOW – impreza nieprzyzwoicie kosztowna, ale i niebywale skuteczna.

SONY DSC

Czy stosować zimą kremy z filtrami przeciwsłonecznymi?

Szczerze? Niekoniecznie. Przynajmniej ja tego nie robię z aż takim fanatyzmem, jak w okresie letnim. Zimą wychodzę z założenia, że do ochrony mojej skóry przed UVA i UVB wystarczą te filtry, które zawarte są w podkładzie, czy kremie ochronnym. Jedyną sytuacją, w której jednak takowego mazidła z dość wysoką ochroną używam są te momenty, kiedy to cały dzień spędzam na stoku – promieniowanie słoneczne ma to do siebie, że najintensywniej odbija się od świeżego śniegu, przez co jesteśmy na nie jeszcze bardziej narażeni.

SONY DSC

 Zimą nie należy używać produktów, które mają w składzie wodę, ponieważ zamarznie ona na skórze.

Taką oto rewelacją jakiś czas temu uraczyła mnie jedna z moich koleżanek, a co bzdurą jest przeogromną, ponieważ po pierwsze: raczej trudno będzie znaleźć krem do twarzy, który w swoim składzie nie będzie miał wody; po drugie: woda zawarta w kosmetykach odparowuje praktycznie od razu po nałożeniu ich na powierzchnie skóry.

Co zaś tyczy się wkomponowania specyfików silnie nawilżających i odżywiających w pielęgnacje skóry problematycznej – czyli tej mieszanej i tłustej ze skłonnością do zapychania, a która to zazwyczaj musi być regularnie traktowana preparatami regulującymi nadmierne wydzielanie sebum oraz łagodzącymi wszelkie skórne zmiany i problemy. Jest mi to o tyle bliski temat, że sama jestem posiadaczką cery mieszanej i aby zimą nie wyschnąć na wiór, muszę jakoś pogodzić ze sobą kwestię jej nawilżania i złuszczania kwasami. Zazwyczaj więc w porannej pielęgnacji stawiam na nawilżenie właśnie, wieczorem zaś uskuteczniam wszelkie kuracje przeciwtrądzikowe. W przypadku, kiedy moja cera jest bardzo przesuszona decyduje się zazwyczaj na chwilowe odstawienie kwasów, bądź też stosowanie ich co drugi dzień.

Jakiś czas temu usłyszałam o ciekawej strategii, czy też raczej rytuale uskuteczniania wieczornej pielęgnacji, któremu hołdują Azjatki. Mianowice po oczyszczeniu twarzy nakładają one kolejno serum, później krem korygujący ewentualne skórne problemy, następnie krem nawilżający (kremy z kwasami powinny być stosowane pod te o nawilżających właściwościach, inaczej bowiem nie będą miały szansy wchłonąć się w skórę), a na koniec na to wszystko nakładany jest olej. Cały zamysł polega na tym, że przy takim sposobie pielęgnacji skóra dostaje wszystko to, czego potrzebuje: każda kolejna z nałożonych warstw pomaga wchłonąć się tej poprzedniej, a nałożony na końcu olej uniemożliwia odparowywanie cennych składników zawartych w pozostałych specyfikach (co ciekawe: olej nałożony na krem nawilżający nie będzie miał najmniejszych problemów z wchłonięciem się, natomiast jeśli nałożymy te specyfiki w odwrotnej kolejności, to wówczas uniemożliwi on wchłonięcie się kremowi). Jakiś czas temu próbowałam, aczkolwiek moja cera zbyt dobrze tego nie zniosła, więc dręczona widokiem wysypu wszelkiej maści zmian skórnych na moim obliczu stosowania tej metody zaprzestałam. Jeśli jednak wasza skóra nie jest aż tak problematyczna w kwestii zatykania się porów, warto szczególnie zimą tego sposobu pielęgnacji spróbować.


USTA


Zazdroszczę wszystkim tym jednostkom, które zimą nie borykają się z problemem suchych i spierzchniętych warg. Jeśli natomiast nie należycie do tych wybrańców losu, to radzę zaopatrzyć się w następujący zestaw mazideł: peeling do ust (który równie dobrze można zrobić samemu, mieszając chociażby ze sobą cukier trzcinowy i miód), odżywczy balsam do stosowania na noc i w warunkach domowych (polecam ten z Nuxe, o którym wspominała w Grudniowych mazidłach) oraz ochronną pomadkę, którą polecam mieć zawsze przy sobie, ilekroć przekroczycie próg własnego mieszkania.


A wy jak pielęgnujecie swoją skórę zimą? Do napisania!

Leave A Comment

Your email address will not be published.