Spódnice w górę!

Skąd się wzięło prêt-à-porter?

Każdy, kto choć trochę modowym światkiem się interesował, ten pewnie nie raz natknął się na jakże z francuska brzmiące i jakże trudne do wymówienia „haute couture” i nieco łatwiejsze „prêt-à-porter”. Cóż to niby ma znaczyć większość pewnie wie. A jak nawet nie wie, to zapyta ciocię Wikipedię i się dowie. Ale skąd się to w ogóle wzięło? No cóż, tu z pomocą przychodzę wam ja – specjalistka od wiedzy zbędnej.

No dobra, w razie gdyby nie chciało się wam zaprzęgać Wikipedii do pomocy, to pokrótce wam wytłumaczę, o co z tą francuszczyzną biega. Haute couture to tak zwane „wysokie krawiectwo”, czyli wszystkie te niesamowite i kunsztowne kreacje co znamienitszych projektantów i domów mody, w których paradują po wybiegach modelki. Są zazwyczaj nieprzyzwoicie efektowne, nieprzyzwoicie luksusowe, nieprzyzwoicie drogie i szyte ręcznie w raptem kilku egzemplarzach na specjalne zamówienie. Cacuszka.

Historia haute couture sięga czasów dworu królowej Marii Antoniny, gdzie niejaka Rose Bertin – założycielka domu mody Le Grand Mogol – dyktowała francuskiej elicie w czym wypada się nosić. Robiła to na tyle skutecznie, że doczekała się nawet stanowiska Ministra Mody. Zamieszania w świecie francuskiej mody narobił swego czasu również młody Brytyjczyk – Charles Frederick Worth, który to haute couture zrewolucjonizował robiąc pierwsze pokazy z udziałem modelek i organizując swoje projekty w kolekcje. Jego zaś potomność doceniła szumnie i dumnie okrzykując go – nieco niesłusznie, chociażby ze względu na Rose Bertin – ojcem haute couture. 

A czym jest prêt-à-porter? 

No cóż, mówiąc w dość dużym skrócie jest to wszystko to, czym cały przemysł odzieżowy się inspiruje. W dosłownym tłumaczeniu prêt-à-porter znaczy „gotowe do noszenia”, a po raz pierwszy tego określenia użyli w 1949 roku projektanci Albert Lempereur i Jean-Claude Weill. „Gotowe do noszenia”, czyli nie szyte na specjalne zamówienie, a produkowane seryjnie i łatwo dostępne ubrania.

Skąd się prêt-à-porter wzięło? W latach pięćdziesiątych miało się do wyboru albo kosztowne kreację z wybiegów, albo modne ubrania zobaczone w modowych periodykach trzeba było uszyć sobie u krawca, a i tak wszystko to sprowadzało się jedynie do sztywnej powojennej elegancji. Sytuacja zmieniła się dopiero, kiedy modelki – Christiane Bailly i Emmanuelle Khanh – które dotychczas paradowały po wybiegach w sukniach Diora, Chanel i Balenciagi zdecydowały, że francuską modę lat 50. odmłodzą. Narobiły swoją drogą sporo zamieszania, bo ich kolekcje z lansowaną dotychczas wytwornością za wiele wspólnego nie miały – kroje były raczej proste, sportowe, a ponad to do tworzenia nowej miejskiej mody wykorzystywały syntetyczne tkaniny zarezerwowane dotychczas jedynie dla ubrań sportowych. Ich pokazy organizowane w małych niezależnych galeriach i klubach zaczęły cieszyć się coraz większym zainteresowaniem. W niedługim czasie prêt-à-porter tak urosło na znaczeniu, że większość paryskich projektantów równolegle do kolekcji haute couture zaczęła szyć te „gotowe do noszenia”, bo to właśnie one wyznaczały trendy i właśnie to chciała nosić ulica.


Do napisania!

podpis

Jeśli lubicie czytać Spódnice, to możecie dać temu wyraz klikając „Lubię to!” na Spódnicowej twarzoksiążce ;)

Ach, nie zapomnijcie jeszcze zaglądać do Spódnicowego Insta Raju

cropped-Sg.jpg


Podziel się:
Facebook
Google+
https://spodnicewgore.pl/skad-sie-wzielo-pret-a-porter/
Twitter
  • Ula Z. / Français-mon-amour

    Ciekawy wpis- jasno wyjaśniona różnica. Podrzucę moim czytelnikom przy okazji najbliższego „Wtorkowego linkowania” :)

    • Fajnie, cieszę się, że Ci się ten tekst spodobał :) Jakby co, to podeślij mi linka :)

      • Ula Z. / Français-mon-amour

        Skleroza nie boli- miało być w dzisiejszym wpisie. Nic to, będzie w następnym, już sibie zapisałam :-)

SPÓDNICOWY NEWSLETTER

Zapisz się, żeby nie przegapić niczego, co pojawia się na Spódnicach!

     
Loading...