Spódnice w górę!



25 przemyśleń/faktów z okazji 25. urodzin

Tak, dobrze przeczytaliście – kończę dzisiaj 25 lat.

25 lat, brzmi poważnie. Mogłabym w tym momencie napisać tu różne rzeczy: że jestem przerażona, że nie widzi mi się ta dorosłość, że 25 lat to dużo. Jeszcze jakiś czas temu, myśląc o tych urodzinach, właśnie to roiło mi się w głowie. Ale dzisiaj wcale nie mam ochoty tego pisać. Bo jedyne, co dziś czuję, to ekscytacja. Bo fajne jest mieć 25 lat. Bo właśnie teraz – jestem tego pewna – zaczyna się najfajniejszy okres mojego życia.

W blogosferze panuje taki zwyczaj, że okrągłe rocznice wypada uczcić wyliczanką. No wiecie – ile lat, tyle faktów/wniosków/przemyśleń, czy co tam sobie jeszcze autor wymyśli. Może trąci banałem, ale skoro jeszcze nigdy takiej u siebie nie popełniłam, a dzisiaj jest mój ulubiony dzień w roku, to zamierzam robić wszystko to, na co mam ochotę. A mam ochotę na wyliczankę. Czysty hedonizm. Zostawię na blogu ślad po sobie, dwudziestopięcioletniej. Za kilka lat sobie do niej wrócę, żeby przekonać się, co miałam w głowie, mając te 25 lat.

A że nie mogłam zdecydować się co do formy – czy miałyby to być fakty, przemyślenia, czy wolne wnioski – będzie miks. Oto on:

1. Chyba najważniejszą lekcją, jaką przyniosło mi to minione ćwierćwiecze jest to, że większość relacji w naszym życiu ma swój termin przydatności. One po prostu się kończą. Dorastamy, rozwijamy się, idziemy w innych kierunkach i w pewnym momencie nie potrafimy się już z sobą dogadać. I przyjaźnie się kończą. I nie ma co nad tym płakać, bo to całkiem normalne.

2. Nie warto mieć również zbyt wysokich oczekiwań względem rzeczy, które nie są od nas zależne. To znacząco obniża procentowy udział przykrych rozczarowań w życiu, a podnosi ten przyjemnych niespodzianek.

3. Dobra, zaczęłam robić się trochę patetycznie, więc teraz trzeba stępić jakoś podniosłość poprzednich dwóch punktów. Czas na kilka faktów. Nie wiem, czy wiecie, ale jestem chodzącą fabryką do produkowania bezsensownych rytuałów. Bo na przykład za każdym razem, kiedy włączę suszarkę do włosów, śpiewam “Zombie” The Cranberries. Jestem również niezdolna do spania bez zapalonego światła i bez włączonego telewizora. Liczę schody. Od zawsze. Nie jestem też w stanie myć zębów stojąc w łazience nad umywalką, bo gdy tylko włączę szczoteczkę, nagle odczuwam silną potrzebę natychmiastowego przemieszczenia się z nią po mieszkaniu. I to dlatego na większości piżam mam plamy z pasty do zębów. I to właśnie dlatego większość moich mebli jest nią ubrudzona. Uwielbiam też włączać czajnik, tak bez powodu.

4. W przeciągu ostatniego roku wciągnęłam się w dwie rzeczy – w czytanie biografii i oglądanie babskich stand-upów. Uwielbiam Sarę Silverman i Ilizę Schlesinger.

5. Czy wiecie, że w Japonii funkcjonuje coś takiego, jak Yakudoshi? W skrócie i uogólniając – jest to grupa wierzeń, zgodnie z którą istnieją w życiu człowieka takie momenty, które są wybitnie pechowe. Jednym z nich jest właśnie 25. rok życia. Ciekawe, choć za bardzo nie chcę się do tej myśli przywiązywać, bo wiecie – zjawisko samospełniającego się proroctwa w psychologii nie wzięło się z nikąd. A ja póki co mam zamiar upierać się przy tym, że oto właśnie czeka mnie najlepszy rok w życiu.

6. Jestem maniakiem robienia list. Mam listę ewentualnych zakupów ubraniowych na dwa sezony w przód, listę imion dla potencjalnych zwierząt i hipotetycznych dzieci (choć tych drugich nawet nie planuję), listę miejsc na świecie, które koniecznie chcę zobaczyć, listę z pomysłami na outfity, które chcę założyć oraz kompletne listy rzeczy przydatnych na wyjeździe, zróżnicowane pod względem destynacji, środka lokomocji i preferowanych aktywności. Jestem freakiem, jeśli chodzi o listy.

7. Wiecie, czego najbardziej nie cierpię? Spóźniać się. Czy inni się spóźniają – jest mi to rybka. Nie obrażam się. Ale jeśli nie uda mi się być gdzieś 20 minut przed czasem, to dostaję świra. Nie lubię też się śpieszyć. Wychodząc rano z domu muszę zawsze wstać na tyle wcześniej, żeby na spokojnie wziąć prysznic, ułożyć włosy, napić się kawy, zrobić makijaż, zająć się dziewczynami i sprawdzić z pięć razy, czy to, co na siebie założyłam oby na pewno dobrze wygląda. Jak coś zakłóci mi ten poranny porządek, to potem cały dzień mam do bani.

8. Muszę się w tym momencie pochwalić – kończę dzisiaj 25 lat, a nie mam ani jednej zmarszczki. Nawet mimicznej. Nie wiem czy to geny, czy pielęgnacja – i tak jestem zachwycona. Ale za to zaczęłam już siwieć. Czyli równowaga w naturze zachowana.

9. W najbliższym czasie (tak w ciągu następnej dekady) od życia chcę tylko dwóch rzeczy – doktoratu i własnej książki.

10. No i może własnego mieszkania. Ale bez wygranej w totolotka może być trudno.

11. No dobra – marzę jeszcze o zobaczeniu jak największej liczby miejsc z mojej “Listy miejsc do zobaczenia”.

12. Nie wiedzieć czemu, ale najlepsze flow do pisania mam zazwyczaj w okolicach drugiej nad ranem. Wezmę prysznic, umyję zęby – BANG! – olśnienie! Zawsze wtedy mam najgenialniejsze pomysły i wpadam na przykład na to, że feministki są jak kozy.

13. Jestem tragicznym leniem. Kiedy mam do wyboru: zrobić coś konstruktywnego, albo pooglądać Netflixa, zawsze wybiorę Netflixa. Z czymś konstruktywnym zawsze poczekam na ostateczny deadline.

14. Uwielbiam do siebie gadać, kiedy jestem sama. Niby udaję, że mówię do psa, czy kota, ale spójrzmy prawdzie w oczy – gadam do siebie.

15. Uwielbiam też śpiewać sobie pod nosem, kiedy coś robię. Wśród moich sąsiadów koncerty, które daję podczas wieszania prania na balkonie przeszły już do legendy. Rozwieję od razu wasze wątpliwości – to że śpiewam, nie znaczy, że potrafię.

16. Wiele przyjemności sprawiają mi ostatnio analogowe i – nazwijmy to – emeryckie zajęcia, jak uprawianie roślin balkonowych, czy rozwiązywanie krzyżówek w Przekroju. Marzę o gramofonie i kolekcjonowaniu winyli.

17. Jednego w swoim życiu jestem pewna. Z moich ust nigdy nie padną stwierdzenia: “Nie potrzebuję więcej butów”, “Nie kupię więcej ani jednej książki”. Podkreślam – NIGDY.

18. Uwielbiam planszówki – jak dla mnie, to najlepsza forma spędzania czasu ze znajomymi. Moje ulubione to: Taboo, Rummikub, Scrabble, Dixit i ten Monopol, który stworzono w oparciu o fabułę “Gry o Tron”.

19. W tym roku zaliczę wszystkie najważniejsze konferencje blogowe w tym kraju: BCP, SeeBloggers i BFG. I zajebiście mnie to cieszy. Zwłaszcza Blog Forum Gdańsk, bo do tej pory pamiętam, jak zabolało, kiedy na początku mojej blogowej kariery nie dostałam się tę konferencję. A tu proszę – dwa lata minęły, rozwinęłam się nie tylko wszerz odwłokiem, ale również jako bloger. Jest satysfakcja.

20. Prowadzenie bloga nauczyło mnie dwóch rzeczy – cierpliwości i znaczenia słowa “frustracja”. Bo – jak już kiedyś pisałam – prowadzenie bloga wcale nie jest takie proste. To wymaga czasu, szeregu dodatkowych umiejętności i systematycznej pracy, żeby coś w tej materii osiągnąć. A i tak w ostatecznym rozrachunku najwięcej zależeć będzie od szczęścia i kapryśności Internetu.

21. Zostając jeszcze na moment przy blogu, to mam aktualnie takie dwa maleńkie marzenia z nim związane – chciałabym dobić do 3 tysięcy obserwujących na Facebooku i 400 (sztuk, nie tysięcy) na Instagramie.

22. Tak sobie myślę, że w życiu nie warto trzymać się spraw, które z jakiś powodów są przyczyną naszego dyskomfortu i przez które czujemy się źle. To się może tyczyć wszystkiego – toksycznych znajomych, nieciekawych kierunków studiów, czy miejsc, w których z jakiś powodów jesteśmy nieszczęśliwi. Od takich rzeczy najlepiej się odciąć, albo je zmienić. Nie warto robić nic wbrew sobie. Bo – owszem – fajnie byłoby wiedzieć, czego się chce od życia, ale jeśli zamiast tego wie się przynajmniej, czego się nie chce, to i tak jest to dobry punkt wyjścia do podejmowania ważnych decyzji.

23. Wiecie czego jestem największą fanką, jeśli chodzi o relacje międzyludzkie? Komunikowania innym wprost, o co nam chodzi i co nam przeszkadza. To bardzo ułatwia życie. Bo w momencie, kiedy zaczynamy się bawić w aluzje, fochy i podchody, równocześnie wymagając, żeby ta druga osoba domyśliła się, o co tak naprawdę nam chodzi, to tak samo, jakbyśmy usiedli przed nią żądając, żeby podała szczęśliwe numerki na kolejną kumulację. No nikt nie jest jasnowidzem. Jasne, proste komunikaty lepiej się sprawdzają. Zwłaszcza w związkach. No bo wiecie – faceci mają problem z komunikacją na podstawowym poziomie, a co dopiero z jej wersją meta, kiedy laski zaczynają bawić się w wysublimowane gierki. Więc zamiast się obrażać, lepiej powiedzieć: “Jestem zła”, a potem łopatologicznie przedstawić listę powodów dlaczego.

24. A teraz będzie bardzo poważna, życiowa rada dla dziewczyn-singielek. W momencie, kiedy poznajecie nowego faceta są tylko DWA pytania, które należy mu zadać i które powiedzą wam o nim wszystko. Pierwsze – i kluczowe – to: “Na kogo głosowałeś w ostatnich wyborach”; i jeśli przebrnie przez to pytanie pozytywnie, to zadajemy drugie, równie ważne, a mianowicie: “Lubisz koty?”. Gwarantuję, że ten zestaw od razu rozjaśnia sytuację.

25. I na koniec kolejny fakt z serii too much information: jestem bardzo dobrym kierowcą. Poważnie. Nie straszne mi manewry, lawirowanie po parkingach, długie trasy, cofanie, nic. Ale jeżdżę według teorii prawoskrętu. No nie lubię z podporządkowanej na główną skręcać w lewo, wolę w prawo. I na około. Z lewoskrętu korzystam tylko, jeśli ruch jest niewielki.

Teraz – kiedy wiecie już o teorii prawoskrętu – to wiecie o mnie już wszystko. Uciekam, bo czeka na mnie obłędna kiecka i szampan.

Do napisania!


Podziel się:
Facebook


Google+

https://spodnicewgore.pl/25-mysli-z-okazji-25-urodzin/
Twitter



SPÓDNICOWY NEWSLETTER

Zapisz się, żeby nie przegapić niczego, co pojawia się na Spódnicach!

     





Loading...