Spódnice w górę!

Jak wytrzymać pięć lat z blogerką…

Dziś prym na Spódnicach zamiast mnie będzie wiódł Luby, ponieważ będziecie mieli okazję przeczytać tekst jego autorstwa.

Jakiś czas temu Luby rzucił od niechcenia, że o jego przebojach ze mną, jako blogerką, to niezłą komedię można by stworzyć. Na co ja – czego się chłopak zupełnie nie spodziewał – żeby w takim razie usiadł, napisał, a ja opublikuję na Spódnicach, no bo co się będzie samolub sam ze mnie śmiał, niech inni też skorzystają 😉. I choć nadal nie mogę wyjść ze zdumienia, że tak ochoczo zgodziłam się, żeby się ze mnie publicznie i to jeszcze na moim ukochanym, prywatnym blogasku naigrywał, to niniejszym zapraszam Was serdecznie na tekst o tym, jak to „cudownie” żyje się na co dzień z blogerką. Enjoy!


Na początku, gdy poprosiła mnie, żebym napisał post na jej bloga pomyślałem sobie, że przecież będę miał wam tyle do powiedzenia o tych jej wszystkich blogowych odchyłach. Po kilku godzinach okazało się jednak, że pisanie postów wcale tak proste nie jest… Naszym wspólnym pomysłem na ten wpis było pokazanie, jak na codzień wygląda życie z blogerką, a że użeram się z moim egzemplarzem już od dobrych pięciu lat, to – jak się domyślacie – mam sporo do powiedzenia.

Na początku opowiem wam, jak cudowne chwile przeżywaliśmy, gdy powstawały Spódnice, a działy  się wtedy rzeczy niestworzone. Już nie raz czytaliście, jak ważna dla Darii jest estetyka, wyobraźcie teraz sobie tworzenie z nią szablonu… „Zobaczyłam tu takie ładne, zrób tak, żeby u mnie było tak samo”. No i tak w kółko – napis centymetr w górę, czcionka delikatnie zbyt kanciasta, a te boczne szpalty to są jednak zbyt rozjechane. A gdy po miesiącach zmian dochodziliśmy do wstępnie akceptowalnej wersji, to nagle okazywało się, że była jednak beznadziejna i należało kategorycznie ją poprawić. Kolejnym etapem naszej blogowej przeprawy były i nadal są momenty aktów twórczych, podczas których powstają posty. Po wejściu do domu ochrzan za to, że chce się przywitać, bo ona  pisze tekst, a potem nie da się nawet z nią nigdzie wyjść, bo tworzy. No conajmniej jakbym nie wiedział, że najważniejsze po przyjściu z pracy jest to, że stopka bloga nie wygląda dobrze, szablon się rozjechał, no i na dodatek wtyczka do Instagramu nie działa. Ta wtyczka to moją największa bolączka od już przeszło dwóch lat…. nadal nie działa 😊. A najgorzej jest, gdy po codziennym przeglądzie Internetów dowiadujesz się od swojej ukochanej, że blog nie wygląda tak ładnie, jak ten, który przed chwilą oglądała i widzisz tą słodką, subtelną minkę, a zaraz potem słyszysz: „No zrób tak, żeby mój też był taki ładny…”. No i nie masz człowieku wyjścia, tylko myślisz co zrobić, żeby było dobrze.

Najlepszy okres w naszym życiu przyszedł jednak troszkę później, a mianowicie w momencie publikacji pierwszych teksów na blogu. Egzystencjalne wzdychanie do monitora, nerwowe oczekiwanie na pierwszy komentarz pod postem, czy utracone polubienia na Facebooku to wszystko przeradza się w tragedię porównywalną co najmniej do Hamleta lub do braku ukochanych czipsiorków w szafce. Zawsze w takich momentach próbujesz pocieszyć, powiedzieć coś miłego, że przecież musi poczekać, że za chwilę ktoś na pewno skomentuje. Na nic to jednak, bo gdy ja próbuję powiedzieć coś miłego, poprawić jej nastrój, to jestem nieobiektywny i stronniczy, przez co moje zdanie się nie liczy, a po pierwszym komentarzu świat nagle staje się piękniejszy i wszystko wraca do normy… No ręce opadają. Obowiązki wynikające z posiadania blogerki potrafią być jednak bardzo zabawne, jak chociażby jedno z moich ulubionych hobby nabytych w ostatnim czasie.  Jak się domyślacie, ma dużo wspólnego z aparatem fotograficznym 😊. No bo przecież nie można wyjść do kina, czy na spacer bez uwiecznienia autficiku. Więc zapewne nie dziwicie się mi, że gdy słyszę słowa „A zrobisz mi jakąś fajną focię…”, to aż wszystkie komórki mojego ciała chcą skakać z radości, ponieważ po tysięcznym zrobionym zdjęciu słyszę: „Nie, nie to nie jest to”, a zaraz po tym pada najlepszy tekst każdej zdjęciowej eskapady: „Ty nie masz za grosz poczucia estetyki!”. I to, że poprawia się co trzy sekundy, albo zamyka oczy na ośmiu z dziesięciu zdjęć jest wtedy zupełnie nieistotne.

Ale nie można też ciągle narzekać, mimo że wszystkie te sytuacje po pewnym czasie zaczęły mnie po prostu bardzo bawić, to są także plusy nie związane z naśmiewaniem się z dramatycznych przeżyć po każdej jednej publikacji tekstu, czy z tych wszystkich pseudo sesji zdjęciowych. No bo gdyby ktoś mi kiedyś powiedział, jak często będę w kinie, czy teatrze, ile różnych dziwnych imprez zaliczę, na ilu koncertach będę, albo że naglę będę potrafił opanować całego WordPressa i zrobić sobie sam w dwa dni stronę internetową, to w życiu bym nie uwierzył. Plusów wynikających z bycia w związku z blogerką jest o wiele więcej, aczkolwiek aby odgryźć się Darii, skwituję ten post jej ulubionym zdankiem: „Nie powiem Ci nic miłego, bo Ci się jeszcze w tyłku poprzewraca” 😉

11222452_1030925040305373_3564813620529394420_o


Mam nadzieję, że tekst w wykonaniu Lubego alias Spódnicowego krypto moderatora się Wam spodobał i docenicie trud i wysiłek chłopaka w komentarzach 😉 Możecie też polubić fanpejdż Lubego na Facebooku, gdzie ostatnio dość regularnie publikuje wszelkiej maści kompromitujące mnie treści.

Do napisania!

podpis

Sg!

Podziel się:
Facebook
Google+
https://spodnicewgore.pl/wytrzymac-piec-blogerka/
Twitter
  • JaninaDaily

    , uważaj! Mój mąż to już mi czasem grozi, że jak będę dla niego niemiła to on ode mnie odejdzie, odejdzie i zabierze ze sobą połowę moich lajków :(

  • Woliszpolish.pl

    Też jestem za grupą wsparcia dla facetów. Luby Darii, nie przejmuj się. Mój Luby również robi mi zdjęcia, przy czym żadne nie ląduje na blogu:)

  • Lektury obowiązkowe

    Znam z autopsji – „mówisz mi miłe rzeczy, bo mnie kochasz, a tak naprawdę ten post jest do chrzanu. (..) Oo, zobacz, ktoś skomentował pozytywnie mój tekst

    • Takie drogowskazy znacząco ułatwiłby życie naszym facetom 😉

  • Kamila Bondos

    „Po wejściu do domu ochrzan za to, że chce się przywitać, bo ona pisze tekst, a potem nie da się nawet z nią nigdzie wyjść, bo tworzy. No conajmniej jakbym nie wiedział, że najważniejsze po przyjściu z pracy jest to, że stopka bloga nie wygląda dobrze, szablon się rozjechał, no i na dodatek wtyczka do Instagramu nie działa.”

    Uśmiałam się, wszystko takie prawdziwe :D

    • Powinny istnieć jakieś grupy wsparcia dla facetów blogerek – mogliby się nawzajem pocieszać 😉

  • Katarzyna Drzewuszewska

    no. Kowal – nie wiedziałam, że aż tak dobrze wychodzi Ci blogowanie :D (ale jednak Darii zdecydowanie lepiej)

    o, pozdrawiam :)

    • Nie spodziewałam się, że potrafi tak dobrze pisać – raz się zdradził i postanowiłam to wykorzystać 😊

SPÓDNICOWY NEWSLETTER

Zapisz się, żeby nie przegapić niczego, co pojawia się na Spódnicach!

     
Loading...