Spódnice w górę!

Sunday Best No.3

 

Przyszła niedziela, a wraz z nią pora na kolejny przegląd tego, co wpadło mi w oko i ucho w minionym tygodniu. No to zaczynamy!

Co przegapiłeś?

Miniony tydzień na Spódnicach może i nie obfitował w wiele tekstów, ale za to było ambitnie.

Jeśli chcesz dowiedzieć się, czego kategorycznie nie robić w obecności nowoczesnej i postępowej kobiety, to koniecznie przeczytaj:

Młoda Polka walcząca

A jeśli nadal nie wiesz, dlaczego wszyscy twoi znajomi zapałali miłością do wylewania sobie lodowatej wody na łeb, o czym dumnie donoszą na fejsie, to już śpieszę z wyjaśnieniem:

ALS Ice Bucket Challenge

Na Spódnicach tydzień bez Justina to tydzień stracony ;-)

Apogeum ekscytacji

Może wiecie (a jak nie wiecie, to wam powiem), że najbliższe dwa tygodnie będą bardzo ekscytujące. Przynajmniej dla mnie ;-) Otóż 4 września do sprzedaży wchodzi najnowsza wersja kultowej gry The Sims 4! Ja już nie śpię po nocach, maltretując „trójkę”, ażeby nacieszyć się nią zawczasu, zanim bezlitośnie  porzucę ją na rzecz „czwórki”. Simsy to bez wątpienia moja ulubiona gra, której jestem wierna nieprzerwanie od jakiś czternastu lat (!) Tak też lojalnie uprzedzam, że po czwartym września mogę być raczej niedostępna i niekomunikatywna, a na wszelkie próby odciągnięcia od komputera mogę reagować agresją.

A to jeszcze nic, ponieważ 9 września odbędzie się premiera  iPhone’a 6. Jako że należę do fanatycznych wielbicieli wszelkich urządzeń ze słynnym jabłkiem, a na dodatek jestem skończoną gadżeciarą, na tą chwilę czekałam od dobrych paru miesięcy. No Apple, czym nas teraz zaskoczysz?

To zdecydowanie za dużo szczęścia naraz.

Kto chce wyglądać jak Marge?

Do salonów MAC Cosmetics niebawem trafi kolekcja limitowana inspirowana kultowym serialem The Simpsons, a konkretnie jedną z bohaterek –  Marge Simpson.

No kochani, kto sobie zrobi tapetę a’la Marge? ;-)

Filmowa muza

A teraz coś dla tych z was, co kochają kino, a przy okazji mieszkają w okolicach Krakowa. Pod koniec września w tym oto jakże uroczym (a tak przeze mnie znienawidzonym) mieście odbędzie się Festiwal Muzyki Filmowej. Informuję odpowiednio wcześniej, żebyście mieli jeszcze okazję zaopatrzyć się w bilety :-) Mnie tam z pewnością nie zabraknie, a już na pewno nie odpuszczę sobie koncertu z piosenkami z filmów o agencie 007.

A skoro już o Bondzie mowa…

… to czy wiecie, że nową dziewczyną Bonda została Cara Delevingne? Kontrakt podpisany, klamka zapadła. Cóż mogę powiedzieć, no chyba jedynie… NIE! Błagam, nie! Nie niszczcie mi Bonda! Naprawdę nie dało się wybrać nikogo, kogo lubię? Bo jej nie lubię. Nie cierpię wręcz, a o mojej niemiłości do Cary można by lekką ręką machnąć elaborat. Nie, nie, nie! Oby scenariusz przewidywał równie rychłą śmierć, co w przypadku pozostałych bondowych aniołków.

A teraz będzie poważnie

Bardzo poważnie nawet. Bo to naprawdę świetny film.

Dawno żaden film nie zrobił ze mną tego, co ten. Byłam zdruzgotana, rozbita na kawałki, a płakać nie mogłam przestać jeszcze długo po napisach końcowych.

Film w reżyserii Pablo Bergera jest jednym z bardziej oryginalnych obrazów, jakie kiedykolwiek zdarzyło mi się obejrzeć. Śnieżka jest adaptacją jednej z baśni braci Grimm, osadzoną w barwnej hiszpańskiej scenerii początku ubiegłego stulecia. Z tym, że król nie włada bajkową krainą, a jest niepokonanym matadorem, który w skutek obrażeń odniesionych w czasie korridy zostaje trwale przykuty do łóżka, a na domiar złego nie może pogodzić się z przedwczesną śmiercią ukochanej małżonki, która ostatnie tchnienie wydała rodząc ich córkę. Uwiedziony przez opiekującą się nim pielęgniarkę, niebawem powtórnie się żeni. Troskliwa żona w krótkim czasie przeobraża się w okrutnego potwora, o czym na własnej skórze najdotkliwiej ma się przekonać tytułowa Śnieżka…

Film jest niemy, co zazwyczaj skutecznie mnie odstraszało (w przypadku Artysty nie mogłam przebrnąć nawet przez pierwsze dziesięć minut), jednak w tym wypadku jest zupełnie inaczej. Śnieżka jest fascynująca, a brak słów wypowiadanych przez aktorów jest wręcz niezauważalny. Aktorzy tak doskonale potrafią oddać emocje granych przez siebie postaci, że słowa naprawdę są zbędne. Co więcej, przeszkadzały by, nie zostawiając widzowi możliwości własnej interpretacji emocji bohaterów, dzięki czemu film dla każdego nabiera zupełnie innego, wyjątkowego znaczenia, staje się przeżyciem tak osobistym i intymnym, że jakakolwiek kwestia, która padła by z ust aktorów rujnowałaby całą magię tego zaskakującego fenomenu, jakim jest Śnieżka.

Uwielbiam ten film. Szczerze i z całego serca. Dlatego też proszę, żeby na obejrzenie go zdecydowały się wyłącznie jednostki obdarzone chociaż minimalną dawką inteligencji, szczątkową emocjonalnością i empatią. To nie jest film dla wyprutych z uczuć pustostanów umysłowych. Szkoda waszego czasu, jak i również szkoda, żeby kawałek tak wyśmienitego kina się marnował na kogoś, kto nie będzie w stanie docenić tego artystycznego przeżycia, jakim jest Śnieżka.

Na dziś to już wszystko, życzę wam udanego tygodnia, zwłaszcza tym z was, których czeka powrót w szkolne mury. Do napisania!