Jedni jesień lubią, ja się jesieni obawiam. Niby bywa przyjemna. Człowiek wlewa w siebie dzięki niej hektolitry herbaty z maminym sokiem z malin, żyje mu się jakby przytulniej, bo w swetrze i pod kocem, składa mu się ta jesień w głowie z robieniem na drutach w bardzo przyjemną całość, do której idealnym tłem są serialowe tasiemce pokroju “Przyjaciół”, ale jednak nadal – obawa pozostaje. Obawiam się jej bo wiem, że
Continue reading…
Kilka miesięcy temu zostałam matką. I to jest oczywiście chamski clickbajt, bo przecież wszyscy wiedzą, że kocią, ale co ja zrobię, że jestem spragniona internetowego poklasku, a w przypadku kobiet najlepiej klikają się potencjalne i faktyczne zamążpójścia oraz efekty prokreacji właśnie. No co ja zrobię! Ale faktem jest – zostałam kocią matką. Chyba jeszcze tak oficjalnie nie przedstawiłam Wam tu mojego syna, więc teraz czym prędzej to nadrobię. Mój kot,
Jeszcze jakiś czas temu nie do końca rozumiałam, czym jest ta cała “ciałopozytywność”. OK, chodzi o akceptacje swojego ciała. O przekonanie kobiet, że nie muszą mieć wymiarów wychudzonych modelek, żeby czuć się piękne. O ruch będący w kontrze do tej wyidealizowanej papki, jaką karmią nas magazyny i Instagram. OK. Ale co dalej? Jak to się ma do codziennego życia? Trudno mi było uchwycić jakąś konkretną definicję tej koncepcji, a kiedy
Jakiś czas temu moją egzystencję nawiedził dość istotny przełom. Jednak zanim o tym, dwie sprawy, kluczowe. Po pierwsze: do snu mój organizm stosunek ma dość szczególny. A mówiąc dokładniej – szczególnie to on do tej formy aktywności jest przywiązany i z całą stanowczością można stwierdzić, że preferuje ją ponad wszelkie inne. Po drugie: przez większość mojego życia toczyłam permanentną wojnę z samą sobą. Wojnę o wczesne wstawanie. I momentami był to
Fajnie, że tu jesteś :) Ale zanim przejdziesz dalej, musisz wiedzieć, że ten blog korzysta z tzw. ciasteczek
Facebook
Loading...